Weteran drugiego planu
Gdy w 2009 roku na oscarowej giełdzie pojawiło się nazwisko aktora nominowanego za rolę amerykańskiego prezydenta w filmie „Frost/Nixon”, szukający sensacji dziennikarze byli bezradni. „Frank Langella to najlepiej chroniona tajemnica Ameryki” – pisały gazety
I rzeczywiście, nie ma chyba w Hollywood drugiego aktora, któremu udało się tak konsekwentnie unikać niechcianego rozgłosu i tak szczelnie zabezpieczyć swoją prywatność przed wścibskimi mediami. O życiu prywatnym mówi tyle, ile... sam uważa za konieczne. A to znaczy: bardzo niewiele. Chętnie za to opowiada o pracy, rolach i karierze.
– Czasy, kiedy grywałem główne role, dawno minęły, teraz przy swoim nazwisku czytam „aktor weteran” albo „aktor charakterystyczny” i bardzo mi to odpowiada – mówi 72-letni gwiazdor. – To naturalna kolej rzeczy. W karierze, jak w życiu, są kolejne fazy. Dzięki „Drakuli” mogłem się poczuć jak Elvis Presley albo gwiazda rocka – kobiety szalały na moim punkcie. Potem stałem się aktorem drugoplanowym. I doskonale się z tym czuję.
Langella nie przejmuje się upływem czasu. Żartuje sobie z pytań o poprawianie urody, botoks itd. – A po co miałbym to robić? Żeby się odmłodzić o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta