Korek na porodówkach
W stolicy dramatycznie brakuje miejsc dla wcześniaków. W szpitalach zajęte są niemal wszystkie inkubatory. Z roku na rok rodzi się bowiem coraz więcej dzieci wymagających specjalnej opieki.
Całe szczęście, że miałam ciążę i poród bez komplikacji. W przeciwnym razie byłby spory kłopot – mówi Aleksandra Stanisławska, dziennikarka, która przed kilkoma dniami urodziła synka w Szpitalu św. Zofii. – Na własnej skórze odczułam, jak przepełnione są stołeczne porodówki – opowiada. – Na bloku operacyjnym ruch był jak na Marszałkowskiej. Kilka minut po moim zabiegu na salę weszła już inna pacjentka. Na oddziałach panie z maluszkami leżały na korytarzu – dodaje.
W stolicy każde miejsce dla rodzącej jest na wagę złota, bo dzieci z roku na rok rodzi się więcej. Niekiedy szpitale muszą nawet odsyłać rodzące poza Warszawę – do Grójca czy Mińska Mazowieckiego. – Wystarczy, że jeden szpital odwoła przyjęcia, i robi się zator – mówi prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala św....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta