Kowboj na nartach
Wrócił amerykański buntownik, który złotym medalem mistrzostw świata naprawiał kiedyś deskę sedesową. Jest nadzieja, że w Vancouver Bode Miller nie da o sobie zapomnieć
Najlepszy i najbardziej niepokorny amerykański narciarz zaczął powrót jesienią 2009 roku, gdy oświadczył dziennikarzom, że godzi się z reprezentacją USA i zamierza startować na igrzyskach, choć w lecie nie trenował, tylko bawił się z małą córeczką. – Wróciłem, bo narciarstwo to moja główna forma ekspresji – wyjaśnił. Dodał, że przygotuje się do sezonu z marszu.
Nikt o nim nie zapomniał. Od paru tygodni nawet w polskich telewizorach widać reklamę włoskiego regionu narciarskiego, w której Bode z wdziękiem mówi, że warto przyjechać do Trentino ze względu na świetną muzykę, znakomite jedzenie, relaks i – tu na scenę wkracza piękna dziewczyna w sportowym stroju – „oczywiście na narty”.
Zapomnieć o Millerze trudno, bo to sportowiec, który z założenia jest inny. To on oświadczył światu, że dążenie do doskonałości to także dążenie do nudy, że nie kręci go bicie statystycznych rekordów i zdobywanie medali.
Jego osobliwa wrażliwość – połączenie beztroski i potrzeby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta