Doktor Obama i jego pacjenci
Amerykanie jeszcze nie w pełni zdają sobie sprawę z konsekwencji tego, co się stało. Koszt powszechnej opieki medycznej uderzy w nich dopiero po następnych wyborach prezydenckich – pisze publicysta
Pierwszy raz w historii Stanów Zjednoczonych rząd zmusza obywateli do zakupu usługi i chce karać tych, którzy jej nie kupią.
Według różnych szacunków w Ameryce żyje ponad 30 milionów ludzi (na 307 mln obywateli), którzy nie korzystają z ubezpieczenia zdrowotnego. To duży, niezagospodarowany rynek, a zarazem łakomy kąsek, któremu od lat przyglądają się politycy nad Potomakiem. Od lat zabiegają też o niego rozmaici domokrążcy sprzedający polisy różnej maści, reklamodawcy oferujący „prywatnego doktora dla ciebie i psa” – i co? I nic. Amerykanie nie mają pieniędzy, nie chcą usługi albo jej nie potrzebują. Milcząca Trzydziestka nie otwiera drzwi.
W niedzielę, 21 marca, po te pieniądze przyszedł doktor Obama. „Chcecie opiekę zdrowotną czy nie, zmusimy was do tego rządową ustawą, która poprawi wam życie” – oznajmił. Według tej w istocie „historycznej” ustawy, jeśli obywatel nie wykupi polisy medycznej, zapłaci karę. Aby wyegzekwować nowe prawo, urząd podatkowy (Internal Revenue Service) zatrudni ponad 16 tysięcy nowych pracowników, którzy – jak policjanci drogówki – co roku karać będą delikwentów mandatami od 90 dolarów lub jednego procentu zarobków wzwyż aż do 695 dolarów lub 2,5 proc. zarobków za lekceważenie swojego zdrowia.
Jednak nie tylko z tego powodu 60 procent Amerykanów sprzeciwia się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta