Księżyc nad ulicą Krokodyli
Jeśli wierzyć Brunonowi Schulzowi, dawni mieszkańcy Drohobycza trzymali się z daleka od ul. Stryjskiej, przy której w końcu XIX w., w latach boomu naftowego, powstawała nowa dzielnica miasta.
Na kartach „Sklepów cynamonowych”, w „Ulicy Krokodyli”, pisał o niej: „Widziało się tam tanie, marnie budowane kamienice o karykaturalnych fasadach, oblepione monstrualnymi sztukateriami z popękanego gipsu (...). Wadliwe, mętne i brudne szyby łamiące w falistych refleksach ciemne odbicie ulicy, nieheblowane drewno portali, szara atmosfera jałowych wnętrzy, osiadających pajęczyną i kłakami kurzu na wysokich półkach i wzdłuż odartych i kruszących się ścian, wyciskało tu, na sklepach, piętno dzikiego Klondike’u”.
Dziwnym trafem ulica, która była „koncesją naszego miasta na rzecz nowoczesności i zepsucia wielkomiejskiego”, to jedno z miejsc w mieście, gdzie do dziś trwa Drohobycz – sprzed stulecia. Jak niegdyś kruszy się tynk na elewacjach kupieckich kamienic i willach nafciarzy budowanych pospiesznie w stylu wiedeńskiej secesji i paryskiego eklektyzmu, a rdza wżera się w kute bramy i żeliwne ogrodzenia.
Wydaje się, że w zaułkach i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta