Cała prawda o Smoleńsku
Celem operacji PiS pod kryptonimem „wyjaśnienie kwietniowej katastrofy” jest moralna i polityczna delegitymizacja Platformy Obywatelskiej – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Chcemy prawdy o Smoleńsku – temu hasłu podporządkowało Prawo i Sprawiedliwość całą swoją działalność po tragedii z 10 kwietnia tego roku. – Jeżeli dzisiaj czegokolwiek w Polsce brakuje, jeśli mamy dzisiaj jakiś wielki deficyt w naszym życiu publicznym, to jest to deficyt prawdy – mówił w lecie, już po przegranej w wyborach prezydenckich Jarosław Kaczyński. A 10 listopada, siedem miesięcy po katastrofie smoleńskiej, szef PiS skandował wraz z tłumem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie: „Żądamy prawdy!”.
Jedyny sprawiedliwy
Nie ulega wątpliwości, że brat zmarłego tragicznie prezydenta rzeczywiście chce pełnego wyjaśnienia katastrofy. Ale warto pamiętać, że to jedynie pół prawdy – jeśli chodzi o intencje szefa PiS. Druga jej połowa to projekt polityczny. Trudno dziś – z zewnątrz – ocenić, jak bardzo szczegółowo był zaplanowany i przygotowany, ale niewątpliwie istnieje i jest w praktyce realizowany. Bo ugrupowanie Kaczyńskiego – jak każda normalna partia polityczna – chce dojść do władzy i dziś instrumentem mającym to umożliwić jest odpowiednie przedstawienie wszystkich aspektów tragedii smoleńskiej.
Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości domagają się więc „prawdy o Smoleńsku” także dlatego, że ona – w ich mniemaniu – okazałaby się bardzo niewygodna dla Platformy. Wręcz mogłaby doprowadzić do dymisji gabinetu Donalda Tuska. Mówił zresztą o tym wprost we wrześniu Jarosław...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta