Ekologiczna schizofrenia Ameryki
Prezydent Obama usiłuje pogodzić postulat czystej ekologicznie Ameryki z samowystarczalnością energetyczną.
Korespondencja z Nowego Jorku
Problem w tym, że promowanie czystej energii i uniezależnienie się od importu paliw to cele, które w wielu punktach nawzajem się wykluczają. A tam, gdzie nawet mogą być realne, okazują się zbyt kosztowne dla gospodarki.
Amerykańscy ekolodzy przeprowadzili pierwszy test na intencje prezydenta Baracka Obamy w sprawie ochrony środowiska. Aktywiści z Forward on Climate ściągnęli z zachodniej Kanady do USA kilka dni temu ponad 40 tysięcy młodych ludzi, aby protestować przeciwko planom budowy rurociągu Keystone XL.
Biorąc pod uwagę, że tłumy ludzi pojawiły się w tym samym czasie w Los Angeles i San Francisco, była to największa demonstracja w sprawach ekologicznych i przeciwdziałania zmianom klimatycznych w historii. Prezydent nie zobaczył jednak protestujących, ponieważ akurat grał na Florydzie w golfa z Jimem Crane'em i Miltonem Carrollem – dwoma ważnymi figurami w teksaskim biznesie gazowo-naftowym. To był dla ekologów policzek, choć wszystko wskazuje na to, że raczej niezamierzony.
Dekretami w klimat
W drugiej części pierwszej kadencji Obama rzadko mówił o zmianach klimatycznych, a wyrażenia „globalne ocieplenie" wręcz unikał. Temat wrócił jednak w tym roku, po całej serii anomalii pogodowych, jakie przetoczyły się nad Ameryką. Zresztą o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta