Wigilie szare, kolorowe Michała Gradowskiego
We dworze, w chałupie
Wigilie szare, kolorowe Michała Gradowskiego
Anna Wielopolska
Znakomicie proste do zapamiętania: trzy szklanki pszenicy, trzy szklanki maku, trzy szklanki orzechów, trzy szklanki rodzynek i połowę porcji -- miodu. Wszystko. Oczywiście pszenicę się gotuje, mak przeciera, orzechy kraje. Ale największa tajemnica kutii tkwi w tym, że kutia nie może być maska. Prawdziwa kutia to zwykła breja. I jak się gotuje pszenicę, to należy pamiętać, że można ją jeść surową. Więc właściwie pszenicę należy ledwie sparzyć. A orzechy też nie w drobną kaszkę!
Kutia, której przepis podaje Michał Gradowski, historyk sztuki specjalnie rozkochany w sztuce złotniczej, ale nie tylko, w zasadzie jest kutią z jego rodzinnego domu. Domu spod Kamieńca Podolskiego, domu, z którego Lwów był daleko, daleko na zachodzie. Przepisu kutii nikt jednak w rodzinie nigdy nie przekazywał. Kutię po prostu wiedziano jak zrobić. Przepis zwerbalizował dopiero Michał Gradowski na potrzeby synów w dalekiej Kanadzie.
Wigilie, jakie pierwsze pamięta, były mało atrakcyjne, gdyż rodzina spędzała je w Brukseli (ojciec jako pierwszy cudzoziemiec był asystentem na uniwersytecie w Louven) . Wigilie pamiętne to wigilie dworskie.
Odpowiedź pana Mieczkowskiego na Kulturkampf
Było to na Pomorzu (dom rodzinny pod Kamieńcem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta