Preambuła: drugie czytanie
Preambuła jest najmniej znaną częścią konstytucji z 1997 r. Mało kto zapewne przeczytał ją więcej niż raz – uważa adwokat Krzysztof Uczkiewicz.
Mało kto też zapewne zadał sobie trud przeanalizowania jej treści. Wolno sądzić, że także większość posłów i senatorów Sejmu i Senatu II kadencji, w przeciwnym razie nie mogłoby chyba dojść do jej uchwalenia.
Preambuła zaczyna się od buńczucznej autoprezentacji podmiotu ustanawiającego konstytucję: „My, Naród Polski". To, iż posłowie wybrani w 1993 r. głosami zaledwie 52,3 proc. elektoratu znaleźli w sobie siłę, by uznać się za głos Narodu, budzi dziś raczej odruch politowania niż irytacji, ta jednak dopada czytelnika już przy każdym następnym słowie preambuły. Oto bowiem ustanawia się w niej nową, iście rewolucyjną definicję Narodu Polskiego: tworzą go mianowicie „wszyscy obywatele Rzeczypospolitej". Jak widać, konstytucyjne ujęcie narodu związane jest już nie z tożsamością etniczną, historyczną czy językową, lecz z faktem formalnej przynależności państwowej.
Obraza uczuć religijnych
Nowa definicja ignoruje zarówno aspiracje i naturalne prawo do samoidentyfikacji każdej z obecnych w Polsce mniejszości narodowych, jak i indywidualne poczucie narodowe osób nieidentyfikujących się z polskością, a z drugiej strony pozostawia poza swym zasięgiem Polaków niecieszących się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta