Dziennikarz z karabinem rewolucjonisty
Bronisław Wildstein, otwarcie popierając w wyborach kandydata PiS, przekroczył nieformalną granicę oddzielającą publicystykę od czynnego udziału w partyjnej polityce. Ale nie był pierwszym, który to zrobił. Nie będzie zapewne też ostatnim.
Bronisław Wildstein, otwarcie popierając w wyborach kandydata PiS, przekroczył nieformalną granicę oddzielającą publicystykę od czynnego udziału w partyjnej polityce. Ale nie był pierwszym, który to zrobił. Nie będzie zapewne też ostatnim.
W otwarte karty
Sympatie polityczne czołowych dziennikarzy i publicystów są dziś często tajemnicą poliszynela. Odgadnięcie, jaką partię popiera Janina Paradowska czy Jarosław Kuźniar, nie wymaga wyjątkowej przenikliwości umysłu, podobnie jak nie trzeba być jasnowidzem, by się domyślić, na kogo oddają głos bracia Karnowscy lub Tomasz Sakiewicz. Jak dotąd jednak żadna z tych osób nie odważyła się zagrać w otwarte karty i bezpośrednio poprzeć konkretnej partii lub polityka.
Rubikon ten przekroczyli ostatnio dziennikarze TV Republika Bronisław Wildstein i Anita Gargas, którzy w najnowszych spotach wychwalają zasługi i otwarcie namawiają do głosowania na kandydata PiS na europosła prof. Zdzisława Krasnodębskiego.
Co ciekawe, ruch ten nie wywołał wielkiego skandalu, choć udział Wildsteina i Gargas stanowił odejście od przyjętej zasady – zawartej zresztą w kodeksie etyki Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich – nieangażowania się dziennikarzy w działalność polityczną. Dziś honorowana przez lata zasada zdaje się coraz mniej znacząca.
Standard ten zresztą, choć zdążył się już zakorzenić, nie zawsze był obecny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta