Referendum zmistyfikowane
Głosowanie ludowe powinniśmy traktować bez uniesień
Demokracja liberalna jest mechanizmem delikatnym. Ten ustrój wyrasta z kilku wieków doświadczeń, z pomyłek bezprzymiotnikowej władzy ludu – bolesnych, a niekiedy krwawych. Z tych pomyłek wyciągnięto w końcu taki wniosek, że suweren demokratyczny (demos) rządzi o tyle, że nadaje ogólny kierunek poprzez wskazanie takiej czy innej rządzącej elity. Ale nie w takim, że permanentnie decyduje sam o konkretnych kwestiach spornych. Nikt tego głośno nie powie, żeby się temu suwerenowi nie narazić, ale to oznacza zasadę ograniczonego zaufania. Bo już wiemy, że nieograniczone zaufanie kończy się Wielkim Terrorem.
To paradoks, ale demokracja działa o tyle lepiej, o ile więcej ma wbudowanych w system polityczny ograniczeń bezpośredniej władzy ludu. Dojrzałe demokracje nie stosują na przykład ordynacji wyborczej ściśle proporcjonalnej. Po latach trudnych doświadczeń ogromna ich większość odeszła od prostej proporcjonalności przez mechanizmy promujące większe partie, np. modyfikując wielkość okręgów, wprowadzając bardziej restrykcyjny system przeliczania głosów na mandaty (np. u nas obecnie obowiązujący tzw. system d'Hondta) czy też podwyższając (albo wprowadzając tu, gdzie go nie ma) próg, poniżej którego partiom nie przydziela się mandatów.
Uwikłanie w polityczny kontekst
Tylko bardzo naiwni demokraci głoszą hasła hurraproporcjonalnej ordynacji,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta