Milcząca schizma
Jeśli Franciszek nie zdecyduje się na mocne postawienie kwestii nierozerwalności małżeństwa i na przypomnienie, że to Chrystus, a nie niemieccy biskupi, ustala, co jest grzechem, a co nim nie jest, to Kościół katolicki może się stać wspólnotą, którą niewiele łączy – podkreśla publicysta.
Kościół katolicki rozpada się na naszych oczach. Już teraz, gdy polski katolik przekracza Odrę, znajduje się w innym Kościele, inaczej rozumiejącym katolicyzm i inaczej określającym doktrynę. W Polsce bowiem sakrament spowiedzi jest normą, przystępuje się do niego regularnie, a grzech ciężki zamyka drogę do Eucharystii. W Niemczech konfesjonały już dawno zostały przerobione na schowki na mopy, do komunii (i to bez spowiedzi, która jest traktowana jako przeżytek) przystępują niemal wszyscy (łącznie z rozwodnikami w ponownych związkach czy czynnymi homoseksualistami). A za kolejną granicą – w Holandii – nikogo nie szokują liturgie pobłogosławienia ponownego związku po rozwodzie czy próby jakiegoś kościelnego sformalizowania relacji homoseksualnych.
Za kilka lat może być jeszcze gorzej. W jednych wspólnotach katolickich bowiem akty homoseksualne będą uznawane za grzech, a w innych za normę. Jeden biskup będzie je błogosławił, drugi potępiał.
Co mogą episkopaty
Niemożliwe? Otóż, niestety, nie tylko możliwe, ale już dokonane. Od ponad pół wieku w Kościele mamy do czynienia z realną – choć cichą – schizmą. Po opublikowaniu przez bł. Pawła VI encykliki „Humanae vitae" znacząca część episkopatów krajów Europy Zachodniej odmówiła uznania zawartej w niej nauki, a papież w obawie przed potężnym rozłamem nie uznał za stosowne jasno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta