W Paryżu wygra pragmatyzm negocjatorów
Polska delegacja na konferencję klimatyczną będzie lawirować i zmiękczać cele.
Aneta Wieczerzak-Krusińska
Wbrew buńczucznym zapowiedziom niektórych polityków PiS o możliwości niepodpisania porozumienia nie należy się spodziewać polskiego weta na rozpoczynającej się w poniedziałek paryskiej Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu (COP21).
Jak zapowiedział w Sejmie minister środowiska Jan Szyszko, Polska będzie w Paryżu dążyła do ustanowienia nowego globalnego porozumienia o redukcji CO2 zastępującego wypracowane w Kioto w 1997 r. Ma ono być sprawiedliwe dla wszystkich krajów świata, czyli uwzględniać interesy gospodarek rozwijających się i tych rozwiniętych. – Głównym celem jest zrównoważony rozwój, a nie promocja tylko małego segmentu – podkreślił Szyszko.
Walka interesów
Punkt wyjścia dla polskiego stanowiska na COP21 można w skrócie określić jako „propagandę sukcesu". Delegacja naszego kraju ma podkreślać wagę, jaką przywiązujemy do ochrony klimatu i chwalić się już dokonaną redukcją emisji dwutlenku węgla. Rzeczywiście, nie mamy się na tym polu czego wstydzić, bo obniżyliśmy emisje aż o 32 proc., podczas gdy w ramach protokołu z Kioto zobowiązaliśmy się do 6 proc. względem 1988 r.
Ale nawet stanowisko zaprezentowane w parlamencie nie dało odpowiedzi na pytania najważniejsze: na co zgodzimy się w Paryżu, a gdzie postawimy wyraźną granicę. Szyszko w sprawie celu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta