Wyjąć strzelbę z szafy
Pozwolenie na broń jest wydawane dla konkretnej osoby. Trzeba więc rozwiązać problem znalezisk i kolekcji, i pamiątek, by można je było poddać abolicji – pisze Krzysztof Kuczyński.
Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy posiadania broni palnej zgodni są w jednym: musi być zarejestrowana. Nigdzie niezewidencjonowana broń palna stanowi duże zagrożenie dla społeczeństwa, gdyż policja nie dysponuje materiałem porównawczym wystrzelonych z niej pocisków, posiadacz nie jest zainteresowany właściwym jej zabezpieczeniem, a obrót i miejsce jej przechowywania nie podlega żadnej kontroli władz. Mało kto uświadamia sobie przy tym, jak wielu Polaków – świadomie lub nie – ma dostęp do niezarejestrowanej (czytaj: nielegalnej) broni.
W polskim prawie obowiązuje szeroka definicja broni palnej. Uznaje się za nią nie tylko gotowe, kompletne egzemplarze pistoletów i karabinów, ale i ich „istotne elementy". Wystarczy więc posiadać zamek starego karabinu, wykopaną w ogródku lufę, szkielet pistoletu z II wojny światowej czy bębenek od rewolweru, by już wypełnić znamiona przestępstwa nielegalnego posiadania broni. Co więcej, zabronione jest posiadanie amunicji do broni palnej, a za taką uznaje się już łuskę z niezbitą spłonką czy choćby proch strzelniczy. Konia z rzędem temu, kto nigdy nie miał styczności z takimi przedmiotami. A stąd do prawdziwych problemów tylko krok. Wystarczy, iż organ policji stwierdzi ich posiadanie, by cała machina...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta