Miasto miejsc magicznych i egzotycznych
Aktorka, Sławomira Łozińska, opowiada o swoim życiu w Warszawie, latach szkolnych i koncertach pod pomnikiem Chopina
Rz: Warszawianką jest pani z urodzenia, ale czy z wyboru.
Sławomira Łozińska: To dość trudno określić, bo nigdy nie mieszkałam w innym mieście. Przez długi czas Warszawa bardzo mnie irytowała. Nie znosiłam jej przez to szemrane towarzystwo, które przewalało się przez centrum miasta, irytowało mnie traktowanie jej jako miasta na pokaz. Remonty kamienic ograniczające się do odmalowania fasady, która kryła brud i ruinę. Nie odpowiadała mi atmosfera Tyrmandowska. Nie znosiłam zakupów na Bazarze Różyckiego ani w pawilonach przy Marszałkowskiej, wypraw na tzw. ciuchy. Właściwie poważnie zaczęłam traktować Warszawę po odbudowie Zamku Królewskiego i decyzji o budowie metra. Wtedy pomyślałam, że można mówić o niej, jak o stolicy Europy.
Pani rodzice też byli warszawiakami?
Nie. Mama była Łodzianką, ojciec przywędrował ze Wschodu, a jego rodzice po wojnie wylądowali w Białymstoku.
Pamięta pani swój pierwszy warszawski adres?
Oczywiście. Aleje Niepodległości przy Rakowieckiej. Kiedy rodzice przenieśli się do zrujnowanej Warszawy dostali mieszkanie 17 metrów kwadratowych. Mieszkaliśmy tam we czwórkę rodzice moja siostra i ja. Brak ciepłej wody, kuchnia węglowa. W jednym pokoju się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta