Być albo nie być
We wtorek najważniejszy od dwóch lat bieg Justyny Kowalczyk – na 10 km.
Korespondencja z Lahti
Od mistrzostw świata w Falun i brązowego medalu z Sylwią Jaśkowiec w sprincie drużynowym – minęły 2 lata i 6 dni. Po tamtych mistrzostwach powiedziała, że zostaje w sporcie dla dwóch biegów: na 10 km stylem klasycznym w Lahti i na 30 km podczas przyszłorocznych igrzysk w Pjongczang. Nadszedł czas pierwszego z nich.
Te dwa minione lata były czasem zmian, poszukiwania nowej drogi w życiu i sporcie, innego rodzaju satysfakcji. Pierwszą z nich dało zwycięstwo w 91. Biegu Wazów. Uroki maratonów pani Justyna poznawała (i poznaje) w barwach norweskiego Teamu Santander.
Szykowała się do startu w Lahti już wtedy, gdy zaczęła oszczędzać bolące nogi i opuszczać pucharowe biegi stylem łyżwowym, gdy w styczniu 2016 roku ostatni raz wspięła się na Alpe Cermis i z ulgą pożegnała na zawsze Tour de Ski. Godziła się potem na miejsca za plecami Norweżek, na porażki, które kiedyś nie miały prawa się zdarzyć, niekiedy nawet na zarzuty, że to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta