Lewica na rozdrożu
Socjaldemokracja stoi przed wyborem, czy dalej brnąć we flirt z neoliberalizmem, czy jednak odrzucić obowiązujący konsensus i powrócić do polityki tradycyjnie socjalnej – pisze politolog.
Wybory parlamentarne we Francji, a także nieco wcześniejsze w Holandii, uwidoczniły konsekwentne osłabienie socjaldemokracji w Europie. Wykazały także coś więcej: głęboki kryzys, by nie powiedzieć początek końca dotychczasowych wyznaczników tożsamości ideowej europejskiej socjaldemokracji w ogóle.
Niespełna 30 lat wcześniej, w przededniu narodzin Unii Europejskiej, perspektywy jednoczenia Europy wyglądały całkowicie inaczej. W przeddzień traktatu z Maastricht siłą nadającą kierunek europejskim procesom integracyjnym była klasyczna w swojej formule socjaldemokracja. Dominowała w rządach przytłaczającej większości integrujących się państw. Była liderem Parlamentu Europejskiego, dominując wyraźnie liczbą swoich eurodeputowanych. To socjaldemokracja wreszcie nadała integrującej się Europie perspektywę zdecydowanie prosocjalną.
Dziś, po zaledwie 25 latach, widać wyraźnie, że coś poszło nie tak. Socjaldemokracja nie sprostała swemu zadaniu – nie była w stanie dotrzymać obietnicy budowy Europy socjalnej i dawno już utraciła rząd dusz w łonie europejskich społeczeństw. Kieruje co prawda nadal aż dziewięcioma z europejskich rządów, ale są to na ogół rządy na dalekich obrzeżach Unii (z wyjątkiem Włoch). W czym tkwią najważniejsze przyczyny socjaldemokratycznej degrengolady?
Ofiara własnego sukcesu
Wraz z narodzinami Unii Europejskiej świat zdominowany został przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta