Prezydent a władza sądownicza
Sędziowie muszą zrozumieć, że w naszym porządku prawnym są jeszcze inne władze.
Z satysfakcją odnotowałem niektóre stwierdzenia pana sędziego Sądu Najwyższego w stanie spoczynku i byłego przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa Antoniego Górskiego w artykule „Prezydent poza politycznymi gierkami" („Rzeczpospolita" z 1 sierpnia). Przypomina on m.in., że to prezydent powołuje sędziów, że jest organem szczególnym ze względu na stabilność urzędu...
Ta oczywista konstatacja, wynikająca przecież z bardzo jasnego art. 179 konstytucji, jest jednak odosobniona w środowisku, z którego się wywodzi. Ileż to było wcześniej wypowiedzi, że prezydent ma obowiązek podpisać każdy wniosek odnoszący się do sędziów wskazany przez KRS. Stanowisko KRS poparł rzecznik praw obywatelskich. Było mnóstwo podobnych opinii konstytucjonalistów. Przy tym nie dbano o oczywiste racje prawne, także w ujęciu prerogatyw głowy państwa. Wszystko było determinowane bieżącym sporem politycznym i interesami korporacyjnymi.
Oczywiste i niepodważalne uprawnienie prezydenta do powoływania sędziów, a nie tylko podpisywania wniosków nominacyjnych, jest równoznaczne z jego innymi prawami przewidzianymi w konstytucji, takimi jak prawo nadawania orderów i odznaczeń (art. 138) i prawo łaski (art. 139).
Sędziowie są przewrażliwieni
Pamiętam, jak w okresie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego szczodrze byli obdarzani...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta