Jak opowiedzieć sędziemu o interfejsie i wynalazku
Ryk lwa i świergot ptaków można zastrzec jako znaki towarowe. Prowadzenie takich spraw nie jest łatwe.
Rz: Prowadzicie panie spory sądowe dotyczące m.in. ochrony oprogramowania komputerowego. Załóżmy, że przychodzi do was firma informatyczna i zaczyna opowiadać hermetycznym językiem o niuansach programu, który im nielegalnie skopiowano. Zawsze wszystko rozumiecie?
Ewa Gryc-Zerych: Teraz, po wielu latach takiej praktyki, już tak. Na początku bywało jednak trudno.
Marta Kruk: Gdy pierwszy raz słyszałam pojęcia typu „migracja, konwersja czy parametryzacja" to rzeczywiście czułam się niepewnie. A przecież profesjonalny prawnik nie może stwarzać wrażenia, że nie zna biznesu klienta. Można oczywiście proponować wzajemne przeszkolenie – wy nam opowiecie o tych migracjach, interfejsach, parametryzacjach itd., a my wam wyjaśnimy, jak rozumieć zapisy prawne, aby kontrakt nie był pułapką finansową. Lepiej jednak samemu też uzupełniać wiedzę na bieżąco. To oczywiście wymaga nieco samozaparcia.
Udaje się paniom wytłumaczyć potem sędziom, o co chodzi z tymi migracjami albo o co chodzi w patencie?
E.G.Z.: Bywa trudno, ale dajemy radę. Zresztą nie tylko w sporach dotyczących branży IT. Podobnie, a nawet trudniej bywa w sporach o naruszenie praw własności przemysłowej, kiedy mamy do czynienia z patentami czy wzorami. Ostatnio prowadziłam sprawę o unieważnienie wynalazku dotyczącego bardzo specjalistycznego sposobu wytwarzania produktów. Występowało w nim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta