Czy Kennedy'ego zabiła przypadkowa kula?
John Fitzgerald Kennedy, 35. prezydent Stanów Zjednoczonych, zginął w zamachu 22 listopada 1963 r. w Dallas. Może wytłumaczenie tej tragedii jest znacznie bardziej prozaiczne i banalne, niż chcieliby to przyznać twórcy dotychczasowych teorii?
Wszyscy znamy różne hipotezy dotyczące zamachu na prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego w Dallas. Począwszy od wersji zaproponowanej przez Olivera Stone'a w filmie „JFK" aż po zgoła śmieszne pomysły rodem z naszego podwórka publicystycznego propagujące tezę, że w spisku na 35. prezydenta USA brał udział wywiad PRL. Wszystkie one są mniej lub bardziej pociągające dla zwolenników spiskowej teorii dziejów. Tymczasem rozwiązanie zagadki z Dallas może być o wiele bardziej banalne, niż można się spodziewać.
Ten artykuł nie jest próbą przedstawienia mojego osobistego poglądu na kulisy zamachu na 35. prezydenta USA, a jedynie prezentacją pewnej koncepcji, która w swojej prostocie wydaje się bardzo logiczna.
Dallas nie było pierwszym miastem w Teksasie na prezydenckiej trasie. Dzień wcześniej JFK odwiedził San Antonio i Houston. Przyjaciel prezydenta, szef sztabu Białego Domu i zarazem szef zbliżającej się kampanii wyborczej Partii Demokratycznej Kenneth Patrick O'Donnell uważał, że dzięki tej podróży prezydent pozyska sympatię centrowego elektoratu amerykańskiego Południa. Tylko w ten sposób Kennedy mógł pokonać wystawionego przez Partię Republikańską senatora z Arizony Barry'ego Goldwatera.
Plan podróży ułożył już w lipcu wiceprezydent Lyndon B. Johnson, który był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta