Być to za mało. Trzeba działać
Naszą politykę zagraniczną prowadzimy wedle maksymy „Po pierwsze, polskie interesy". Ceną za realizację tej nowej wizji są faule ze strony silnych graczy oraz dopingowanie przeciwnej drużyny przez część naszych polityków – pisze minister spraw zagranicznych.
W Polsce przeważało do tej pory myślenie, że inne państwa mogą zabierać głos w swojej sprawie, a my powinniśmy milczeć i popierać stanowisko większych i silniejszych od nas krajów. Jakbyśmy byli jakimś mniej wartościowym państwem. Tymczasem obrona własnych interesów odbywa się w atmosferze presji użytej po to, by skłonić rywala do wycofania się. Liczy się dialog równorzędnych stron, a nie klepanie po plecach. Wiedzą to wszystkie kraje, które jasno określiły swoje interesy i ich bronią.
Chwalona przez część komentatorów i elit polska polityka zagraniczna ostatnich lat nie chciała podejmować walki. W efekcie stawała się coraz słabsza. Jej słabość najdotkliwiej ujawniła się w czasie warszawskiego szczytu Partnerstwa Wschodniego w 2011 r., gdy wszystkie kraje odmówiły podpisania przygotowanej przez Polskę rezolucji.
Owszem, za taką politykę otrzymywaliśmy od czasu do czasu brawa. Pytanie jednak – kto klaskał i z jakiego powodu? Niby zasiadaliśmy w salonie, ale nic z tego nie wynikało. Potęgi europejskie lekceważyły nas, bo i tak miały nasz głos, mniejsze państwa spotykały się z brakiem lojalności i lekceważeniem z naszej strony. Zadziwiające, że taką politykę ktoś dzisiaj bezrefleksyjnie gloryfikuje.
Świat się zmienia
Nowa wizja polityki zagranicznej odnosi się do realnej sytuacji w Europie i świecie. Musi monitorować wydarzenia, które...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta