Bunt przedsiębiorców mnie nie dziwi
Głównym kryterium udzielania wsparcia firmom poszkodowanym przez pandemię nie powinno być PKD, ale spadek obrotów – przekonuje Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.
Firmy dotknięte przedłużającym się lockdownem twierdzą, że dotarły do ściany, i coraz częściej mimo zakazów otwierają biznesy. Czy dziwi pana ten bunt przedsiębiorców?
Adam Abramowicz: Jestem rzecznikiem małych i średnich przedsiębiorców (MŚP), więc z natury rzeczy mam codzienny kontakt z tymi, którzy prowadzą w Polsce działalność gospodarczą. Problemy przedsiębiorców są moimi problemami. Żeby zrozumieć to, co dzieje się teraz, trzeba wrócić do wiosny i pierwszego lockdownu. Przyjrzeć się jego skutkom i wsparciu, które wtedy rząd zaplanował. Wtedy rekompensaty były przyznawane wedle kryterium spadku obrotów i w zasadzie nie było tak napiętej atmosfery jak dzisiaj. Przedsiębiorcy nie byli ani rozgoryczeni, ani sfrustrowani.
Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że pierwsze tarcze dotyczące wsparcia finansowego objęły 99 proc. przedsiębiorców poszkodowanych przez wprowadzone przez rząd ograniczenia związane z Covid-19. Ponadto gospodarka została odmrożona dość szybko. Zapowiedzi o tym, że zostaną przygotowane protokoły sanitarne, na podstawie których będzie można otwierać firmy, pojawiły się już w połowie lockdownu. Rząd informował, że od końca czerwca gospodarka zostanie odmrożona w całości. Firmy były spokojne, bo dostały rekompensaty, które starczały na pokrycie całych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta