Telewizyjna lekcja hipokryzji
Niemądry wpis aktorki to jedno. Ale bardziej zatrważający w sprawie Barbary Kurdej-Szatan jest konformizm medialnego otoczenia – pisze publicysta.
Ostatnio pół Polski emocjonuje się w mediach, czy Barbara Kurdej-Szatan straci kontrakt reklamowy i czy ktoś ją jeszcze zatrudni w jakimś serialu. Zacznijmy więc od faktów: aktorka i matka dwójki małych dzieci zaatakowała Straż Graniczną za wypychanie siłą uchodźców z dziećmi z powrotem na białoruską stronę.
Abstrahując od słownictwa, głównym błędem było zaatakowanie wykonawców, podczas gdy decyzje podejmował kto inny. Owszem, powinna istnieć umowa społeczna, że nigdy nie atakuje się służb mundurowych za wykonywanie rozkazów legalnej władzy. I świat byłby milszy, gdyby w dyskursie publicznym nie używano pewnych słów.
Prywatne myśli na prywatnym koncie
Zdumiało mnie jednak zupełnie co innego – uniwersalne potępienie aktorki i przyzwolenie na to, co się z nią dalej działo. A nawet rodzaj zbiorowej satysfakcji.
Tymczasem, patrząc na zimno, wyrzucono kogoś z pracy za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta