Prezes nie musiał się pojawić
Liderzy krajów Grupy Wyszehradzkiej władzę sprawują w duchu osobistych fobii i obsesji.
W naukach społecznych, zwłaszcza wśród historyków, od dziesięcioleci toczony jest spór o to, co ma większy wpływ na polityczną rzeczywistość: jednostka czy szersze procesy społeczne. Politolodzy także biorą w tej dyskusji udział i dość powszechnie przyjmowane jest stosunkowo banalne stanowisko, iż oba wymienione czynniki mogą odgrywać znaczącą rolę w tym, co przytrafia się poszczególnym populacjom.
Wyznam, że jestem zwolennikiem tezy, iż o ile zjawiska gospodarcze czy społeczne stwarzają grunt do pewnych wydarzeń i procesów, o tyle jednak o tym, co ostatecznie stanie się realnością polityczną, decydują wybitne jednostki. Najbardziej drastycznym przykładem, który często stosuje się w tego typu dyskusjach, jest Holokaust czy – szerzej – druga wojna światowa. Oba te fenomeny mogłyby zaistnieć w dziejach naszego kontynentu bez pojawienia się na scenie historycznej Adolfa Hitlera, ale to jego osobiste obsesje, fobie, „filozofia” i życiowe doświadczenia sprawiły, że miały taki, a nie inny przebieg. Zwłaszcza Holokaust mógł się nie wydarzyć, gdyby nie to, że przywódca III Rzeszy przejawiał chorobliwą nienawiść do Żydów, bowiem w Niemczech przed dojściem nazistów do władzy wcale nie notowano jakiejś szczególnie intensywnej niechęci do narodu żydowskiego. Gdyby jakiegoś socjologa zapytano po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta