Dzień Zaduszny. Wspomnienie Anny Jedynowicz
Czy Rosja dojrzeje kiedyś do takiego poziomu demokracji, by ludzie z wolnego świata mogli bez większych problemów odwiedzać groby swoich przodków?
Za oknem, jak zawsze o tej porze roku, znicze i tłumy na cmentarzach. Wszystkich Świętych, a dzień później Dzień Zaduszny, trudno więc szukać innych inspiracji. A może nawet warto pozwolić sobie na odrobinę odwagi i uchylić rąbka własnych emocji.
Zazwyczaj to trudne, kiedy pisze się o sprawach ostatecznych; ręka jakoś zatrzymuje się wpół gestu nad klawiaturą, bo do licha, czy innych musi obchodzić, co czujesz, za kim tęsknisz, wobec kogo masz poczucie winy? A jednak pisarstwo, a felietonistyka jest pisarstwem, daje na to przestrzeń; który moment jest lepszy na odrobinę szczerości wobec samego siebie, niż ta chwila, kiedy patrzy się na biel papieru i zastanawia, czym go zapełnić? Więc proszę; znajduję tę odrobinę odwagi i piszę o pewnej tęsknocie, której nikt i w żaden sposób nie zapełni, a polityka, ten zrodzony z chęci władzy demon, tylko domyka dla mnie drzwi.
Nie uwierzycie państwo, ale jedyny cmentarz, na którym pochowano więcej niż dwoje moich krewnych, znajduje się na niegdyś zaniedbanym przedmieściu, a dziś niemal w środku miasta, które od niedawna nazywamy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)