Pozłacana blaszka numer 8
POWTORKA Z NAGANO
Boit na nartach to więcej niż Murzyn na śniegu
Pozłacana blaszka numer 8
MAREK JOEWIK
Olimpiada w Nagano miała trzech wrogów: pogodę, grypę i kierowców autobusów. Zatem łatwo nie było. Pogoda zatraciła wszelki umiar zaraz na wstępie igrzysk i tak trzymała aż do końca. Przeważnie było lato. Grzało słoneczko albo lał deszcz. W krótkich przerwach na zimę następował wysyp śniegu ze wszystkich japońskich hurtowni naraz, toteż waliło jak z armatek. Wtedy zwykle ruszał się wiatr. Kiedy wiało, to byka mogło przewrócić, a co dopiero takie piórko jak Adaś Małysz, który nie mógł myśleć o przypięciu nart, bo by go zaniosło do Wisły Malinki przez morza i lądy wraz nie ostemplowanym paszportem.
Od lat badam ten problem i ciągle nie rozumiem, dlaczego zimowe imprezy tak często są lokowane w miejscach, o których wiadomo, że nie wiadomo, czy jest tam zima. Tak było z olimpiadą w Calgary. Mieli tam wszystko oprócz śniegu. Wojsko mieli, więc wojsko dowoziło śnieg -- jeżeli nie z bratniej Alaski, to pewnie zjakieś fabryki -- ale te ledwie pobielone skocznie wkomponowane w szare betonowe tło wyglądały przygnębiająco. Jednak nie była to najgorsza ze znanych mi lokalizacji. Gorzej było na mistrzostwach świata w Thunderbay. To również Kanada i dla odmiany...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta