Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

On, znaczy niedźwiedź

02 stycznia 1999 | Nauka i Technika | KF

NATURA

Przy spotkaniu w cztery oczy z brunatnym olbrzymem nie wpadać w panikę

On, znaczy niedźwiedź

KRYSTYNA F OROWICZ

Polskie misie siedzą w swoich gawrach. Zapadły w sen zimowy, który potrwa do połowy lutego. Samice teraz właśnie się kocą. Maluchy są wielkości zajączka lub małego kotka. Matka będzie je karmić do kwietnia, wtedy osiągną wagę kilku kilogramów. W Tatrzańskim Parku Narodowym żyje 12 niedźwiedzi.

-- Każdego roku na świat przychodzą młode - mówi Wojciech Gąsienica Byrcyn, dyrektor TPN. - Samica "kładzie" od 1 do 3 misiaczków.

Może się jednak zdarzyć, w przypadku ponownego dłuższego ocieplenia, że drapieżniki na kilka dni wyjdą z gawer, czyli starannie dobranych legowisk w poszukiwaniu pożywienia. Stają się wtedy niezwykle aktywne. Leśnicy przyznają, iż coraz cieplejsze zimy zakłócają odpoczynek brunatnym olbrzymom. Wtedy gdy spotkamy zaspanego, w złym humorze zwierzaka, na przykład na szlaku turystycznym - choć to rzadkość - nie należy wpadać w panikę. Co jednak robić, gdy niespodziewanie stanie nam na drodze?

Trzy żelazne zasady

Przy spotkaniu z drapieżnikiem obowiązują trzy żelazne zasady - mówi dyrektor Wojciech Gąsienica Byrcyn: Pierwsza - jeśli niedźwiedź jest w dużej odległości, najbardziej sensowne jest zawrócić z drogi i...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1585

Spis treści
Zamów abonament