Złoto jest ukryte w wodzie
Wioślarze z czwórki podwójnej chcieli cztery lata temu kończyć karierę,Monika Pyrek również, Szymon Kołecki przegrywał walkę z kręgosłupem. Wiele naszych medalowych nadziei to sportowcy,którzy z poprzednich igrzysk wracali załamani
Łzy to naturalna część igrzysk, jak pięć olimpijskich kół. Ale gdy płacze czterech wielkich jak dęby wioślarzy, coś każe odwrócić wzrok. Cztery lata temu na greckim torze Schinias Adam Korol, Marek Kolbowicz, Sławomir Kruszkowski i Adam Bronikowski przegrali marzenia. Sami tak nazwali to, co stało się w olimpijskim finale. Zajęci walką o srebro z Czechami nie zauważyli znakomicie finiszujących Ukraińców. Na metr przed metą polska czwórka podwójna (podwójna, bo każdy z zawodników ma w tej łodzi po dwa wiosła) była jeszcze na trzecim miejscu. Przegrała brąz o niespełna 10 centymetrów. O szerokość dłoni, na dystansie dwóch kilometrów.
Równanie z czterema niewiadomymi
Przyjechali do Aten jako dwukrotni medaliści mistrzostw świata, mogli się przygotowywać do startu w spokoju, bo całą uwagę skupiali na sobie broniący olimpijskiego złota Robert Sycz i Tomasz Kucharski. Tym bardziej bolała porażka. Schodząc z toru, wiedzieli już, że to koniec pływania w takim składzie. Każdemu z nich przeszło przez głowę, że może też koniec wiosłowania w ogóle, ale to było chwilowe. Zrezygnował tylko Bronikowski, który najpierw pływał w jedynce, potem został dyrektorem w AZS AWF Warszawa. Jako drugi odpadł z tej osady Kruszkowski, jedzie do Pekinu jako członek ósemki.
Korol i Kolbowicz, przyjaciele od lat (startowali już w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta