Czasem względy polityczne wygrywają z rozsądkiem
Najbliższy rok to dla wymiaru sprawiedliwości czas sprawdzianu. Zbuntowane środowisko sędziowskie, znikający z sal rozpraw asesorzy i częste zmiany prawa nie służą Temidzie. O jej problemach z punktu widzenia sędziego Sądu Najwyższego mówi Piotr Hofmański
Rz: Zgadza się pan z jednym z ostatnich wyroków Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że nadzór ministra sprawiedliwości nad sądownictwem jest zgodny z konstytucją?
Piotr Hofmański: Nie chcę recenzować orzeczeń Trybunału, bo go szanuję i jego orzeczenia zawsze respektuję. To także. Być może administracyjny nadzór egzekutywy nad sądownictwem nie jest rozwiązaniem najszczęśliwszym, albowiem mógłby on być – jak sądzę – sprawowany wewnętrznie. Trybunał nie oceniał jednak tego rozwiązania jako złe czy dobre, funkcjonalne czy niefunkcjonalne. Oceniał jedynie, czy da się ono pogodzić z określonymi wzorcami konstytucyjnymi. Sprzeczności nie stwierdził, więc sądzę, że jej rzeczywiście nie ma.
Rozumie pan sędziów, którzy podejmują akcje protestacyjne?
W tej sprawie mam mieszane uczucia. Do pewnego stopnia rozumiem sędziów, których dystans płacowy do przedstawicieli innych zawodów prawniczych systematycznie się zwiększa. Można nawet twierdzić, że podejmowanie akcji protestacyjnej jest w jakimś sensie dowodem ich odpowiedzialności. Chcą po prostu uświadomić decydentom, że grozi nam katastrofa, jeśli sędziowie masowo zaczną odchodzić do innych zawodów. Mogliby – zamiast protestować – po prostu odejść, co zresztą coraz więcej sędziów czyni. Ci, którzy tego nie robią, podejmują heroiczną próbę zmiany obecnego stanu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta