Kryzysie, gdzie jesteś?
Nowe, brzydkie słowo na k... robi ostatnio w mediach zawrotną karierę. Ruszyliśmy w miasto, żeby sprawdzić, czy słusznie.
Maciej MiŁosz, piotr szymaniak
Panie, kryzys to ja mam od 15 lat – opowiada nam sprzedawczyni w sklepie z nabiałem na Saskiej Kępie. – W ogóle nie mogę dojść do siebie. Aaa, panom chodzi o kryzys finansowy? O, to zauważyłam. Ludzie częściej się pytają, ile co kosztuje, i zdarza się, że wychodzą i nic nie kupują – wyjaśnia.
Z kolei jej sąsiadka z kiosku obok spostrzegła kryzys w sposób raczej nietypowy. – Gazety są dużo cieńsze. Pewnie mniej ogłoszeń mają. Ale ja sama to kryzysu jeszcze nie czuję. Chociaż ludzie mówią, że zaczęły się zwolnienia. No tak dokładniej to nie wiem gdzie – dodaje.
Tylko poszlaki
Pierwsze wnioski? Kryzys jest trudno uchwytny, nieco się maskuje. Postanawiamy być bardziej dociekliwi i szukamy dalej. Tylko gdzie? Przybici szarością lutego idziemy za głosem serca. Wybieramy gorącą kulturę południa: wino, kobiety i śpiew. Trafiamy na Ursynów i intuicja nas nie zawodzi. Tam ktoś już go widział i bynajmniej nie jest zachwycony.
– Da się odczuć, że jest mniej klientów – mówi pan Piotr Drozd, kierownik winiarni Reddry w Galerii Ursynów. – Po świętach ludzie zazwyczaj mają mniej pieniędzy, ale z reguły pod koniec stycznia do nas wracają. Mamy koniec lutego, a ich nie widać. Sytuację ratują stali klienci. Gdyby nie oni, byłoby naprawdę źle.
No tak, to wydaje się dosyć logiczne. Co by nie mówić, wino za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta