Sowieckie bomby na stolicę
Radzieckie samoloty podczas ostatniej wojny wielokrotnie bombardowały stolicę. Celność była kiepska – zamiast linii kolejowych w gruzy szły domy mieszkalne. Zginęło około tysiąca osób. Niemcy bagatelizowali te zdarzenia, a peerelowskie władze w ogóle o nich nie wspominały. Dziś to jeden z najbardziej zapomnianych epizodów w dziejach Warszawy.
rafaŁ jabŁoŃski
Niemcy napadły na Sowietów 22 czerwca 1941 roku, a już po dwóch dniach nad naszym miastem pojawiły się rosyjskie samoloty i zrzuciły kilkadziesiąt bomb. Podobno słaba obrona przeciwlotnicza nawet nie dała ognia; zniszczenia były dość spore – uszkodzone zostały zabudowania lotniskowe na Okęciu, a w centrum – budynek przy Krakowskim Przedmieściu i Teatr Wielki, spalony wcześniej podczas kampanii wrześniowej. Konspiracyjne źródła wyliczyły, iż życie straciło ponad 30 osób.
Następnego dnia Niemcy milczeli. Dopiero w środę na łamach „Nowego Kuriera Warszawskiego”, polskojęzycznej niemieckiej gadzinówki, ukazała się niewielka informacja pod tytułem „Nalot poniedziałkowy”. Czytamy w niej: „Podczas pierwszego nalotu bombowców sowieckich na Warszawę zabito i raniono kilkadziesiąt osób. Wyrządzone szkody materialne są niewielkie”. To lekceważenie będzie towarzyszyć hitlerowskiej propagandzie do końca okupacji.
Gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer po kilku dniach wydał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta