Życie wśród olbrzymów
To inne Indie: nie te zatłoczone, przesycone kolorami i kardamonem. Tu wszystko jest szarawe, puste. W wielkich Himalajach hinduscy bogowie nie mają nic do gadania, podobnie jak tysiące marznących żołnierzy. Tę ziemię zdobyły pracowite osiołki i Budda
We wschodniej części Kaszmiru wojny nie było od dziesięciu lat, kiedy pod presją USA Pakistańczycy wycofali wojska za ustanowioną w 1948 r. Linię Kontroli, faktyczną granicę między krajami. Mimo wszechobecnej indyjskiej armii, w porównaniu z dręczoną zamachami Doliną, Ladakh jest medytacyjną oazą, upragnioną Shangri La. Nie ma mudżahedinów, podejrzliwych spojrzeń, terrorystycznej paranoi. Choć buddyści mają tylko niewielką liczebną przewagę nad muzułmanami, od lat nie wybuchł żaden poważny konflikt. Rządzi Indyjski Kongres Narodowy – adwokaci świeckich Indii, równouprawnienia bez względu na różnice etniczne i religijne. Ludzie żyją w zgodzie, robią wspólne interesy, tylko ślubów między potomkami Tybetańczyków a muzułmanami nie ma.
Właśnie zaczyna się lato. Do Leh, stolicy Ladakhu, wlewa się życie: stopniały śniegi, drogi ze Śrinagaru i Manali zostały otwarte, autobusy przywożą spragnionych wspinaczek turystów, a ciężarówki – kapustę, cytryny, pomidory. Od września do maja Ladakh pozostaje niemal całkowicie odcięty od świata, żyje podobnym tempem jak tysiąc lat temu, gdy jako niepodległe królestwo wziął w posiadanie dach świata – Himalaje.
Dostać się tam można tylko samolotem, pod warunkiem że pogoda pozwala. Już na pokładzie coś się zmienia: wokół spalone ostrym słońcem, niemal brunatne twarze. Skośne oczy ukryte między głębokimi żłobinami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta