Dziki Zachód z pingwinami
Koniec świętego spokoju na Antarktydzie. Coraz więcej turystów chce zdobywać biegun a w powietrzu wisi konflikt o ogromne złoża ropy
Przejmujące zimno, wieczna noc lub nieustający dzień, powietrze ostre niczym szkło. I wszechogarniająca cisza. Skrzypienie śniegu pod stopami tylko przez pierwsze dni wydaje ci się urocze. A potem zaczyna denerwować, podobnie jak migotanie białego puchu w promieniach słońca. Z powodu oddalenia od reszty świata można sobie pomyśleć, że jest się na innej planecie. Na szczęście są płyty, Internet i książki. Gdyby nie to – można by zwariować.
Tak swoje doświadczenia z Antarktydy podsumowuje wielu polarników. A jednak kontynent położony na południowym krańcu ziemi fascynuje i przyciąga coraz większe masy ludzi: zamożnych turystów, setki badaczy oraz dziesiątki śmiałków, którzy biją zwariowane rekordy. Tylko w minionym sezonie letnim (trwającym na południowej półkuli od listopada do lutego) w wyścig do bieguna południowego wyruszyła m.in. para ojciec i syn, niewidomy były wioślarz, który wcześniej zdobył biegun północny i Everest, a także dwukrotny medalista olimpijski.
Antarktyda kusi, bo to ostatnie nieskalane obecnością człowieka miejsce na ziemi. Jednak jej dziewiczość coraz częściej jest podawana w wątpliwość. Na dodatek status prawny Antarktydy, teoretycznie jasny i niepodlegający dyskusji, komplikuje się coraz bardziej.
13 maja tego roku upłynął termin składania dokumentów w ONZ przez państwa morskie, które chciałyby poszerzyć obszar eksploatowanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta