Wielki finisz Justyny
Góra Alpe Cermis poskromiona: Polka odrobiła tam straty do Petry Majdić i samotnie minęła metę - pisze Janusz Pindera z Val di Fiemme
– Wcale nie była pewna wygranej. Rano skarżyła się, że drapie ją w gardle, że nie czuje się najlepiej – mówił później trener Aleksander Wierietielny. Polka wystartowała jako druga, ze stratą 31,4 sekundy do Majdić. Ci, którzy pamiętali ich ubiegłoroczną walkę z wielką górą, stawiali na Justynę. Była wtedy dużo lepsza od Słowenki, ale Majdić w wersji 2010 jest jeszcze mocniejsza i twardsza niż tamta.
– Kiedyś trener powiedział, że nie będę dobrą biegaczką, bo zbytnio uzewnętrzniam emocje. Tak, to prawda, śmieję się głośno, dużo i głośno mówię, ale biegam też tak, że o mnie słychać – żartowała Petra dzień wcześniej, po zwycięstwie na 10 km stylem klasycznym ze startu wspólnego. To miał być bieg Justyny Kowalczyk i prawdopodobnie, gdyby nie pechowy upadek Polki kilometr przed metą, również niedzielna wspinaczka na Alpe Cermis wyglądałaby inaczej.
Wywrotka na zjeździe sprawiła, że Polka na ostatnim etapie zamiast uciekać, musiała gonić. Tego upadku nikt z dziennikarzy i kibiców nie widział. Kowalczyk pędziła 5 metrów przed Majdić i nagle znalazła się poza trasą. Nie jest w stanie odtworzyć, jak do tego doszło.
Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta