Cena naiwności
Barack Obama jest pierwszym amerykańskim prezydentem od czasów porozumienia w Jałcie, który świadomie oddaje pole na arenie międzynarodowej – twierdzi publicysta
Nie każde prezydenckie orędzie budzi tyle emocji. Ale też nie każdy prezydent odważyłby się stanąć w szranki z najpopularniejszym w Stanach Zjednoczonych serialem telewizyjnym. Na wieść, że Biały Dom planuje wystąpienie Baracka Obamy w Kongresie przed ostatnim, specjalnym odcinkiem “Lost” (“Zagubieni”), w Internecie zawrzało.
Rzecznik Robert Gibbs musiał osobiście odkręcać medialny zgrzyt. “Nie chcemy, żeby miliony ludzi musiały z niecierpliwością słuchać wystąpienia prezydenta, czekając na rozwikłanie zagadki “Lost”” – tłumaczył. Ameryka odetchnęła. A jeszcze rok temu nikt i nic nie było w stanie skraść Obamowego spektaklu. Wtedy na prezydenckie orędzie na mrozie czekało 2 miliony ludzi, a 53 miliony Amerykanów oglądało mowę w telewizji. “Lost” obejrzało “zaledwie” 42 miliony.
Ten jeden głos
Dziś poparcie dla Obamy spadło do 45 proc., co stanowi największy procentowy spadek w historii amerykańskiej prezydentury. To prawda, że Obama spadał z wysokiego konia, ale nawet w czasach George’a W. Busha nikomu nie przyszłoby do głowy, że w twierdzy demokratów w stanie Massachusetts fotel po zmarłym senatorze Edwardzie Kennedym może przejąć mało znany republikański polityk Scott Brown.
To pierwsza wygrana republikanina w tutejszych wyborach do senatu od 1972 roku. Znana działaczka demokratyczna z lewicowego Bostonu przegrała z kretesem. Pomimo osobistego wsparcia Obamy, a może właśnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta