Był ćmą i jadł robaki
Terry Gilliam, jeden z współtwórców Monty Pythona, obsadził w najnowszym filmie „Parnassus” Toma Waitsa. Ci, którzy nie znają wspaniałego amerykańskiego barda, powinni zobaczyć rewelacyjną rolę Szatana i sięgnąć po jego płyty
Nie ma dziś drugiego muzyka na świecie, który zagrałby tak wiele filmowych ról jak Tom Waits, a mimo to był uważany za artystę niszowego, alternatywnego.
Można byłoby to ostatecznie zrozumieć, gdyby wystąpił wyłącznie w niezależnych produkcjach Jima Jarmuscha. Ale przecież miliony widzów, również w Polsce, słyszały jego balladę „Little Drop of Poison”, śpiewaną charakterystycznym sznapsbarytonem w scenie barowej „Shreka 2”.
Waits grał też wielokrotnie u Francisa Forda Coppoli, który nadał mu wiele mówiący przydomek Król Melancholii. Bo Waits śpiewa o nieudacznikach, ludziach przegranych, wyrzutkach społeczeństwa, włóczęgach i dziewczynach lekkich obyczajów. Miesza jazz i blues, słynie ze zniekształconych, groteskowych brzmień odpowiadających życiowemu chaosowi jego bohaterów.
W „Parnassusie” zagrał tego, który wiedzie ich na pokuszenie – Szatana. W scenerii współczesnego Londynu paraduje w nienagannie skrojonym płaszczu, surducie, w czarnym meloniku, z laską. W manichejskiej opowieści o Bogu i diable, którzy, rywalizując, próbują przeciągnąć na swoją stronę ludzi – Zły bywa tym silniejszym. Jednak
Szatan jest także hazardzistą, którego bardziej od ostatecznego zwycięstwa pasjonuje gra. Dlatego, gdy Najwyższemu zdarza się przegrać – nie wykorzystuje bezwzględnie klęski przeciwnika. Daje mu szansę....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta