TW „Targowska”, czyli zawiść i pieniądze
Czy przebaczać współpracownikom bezpieki? Tak i jeszcze 77 razy tak. Ale trzeba to czynić na podstawie faktów, a nie wziętych z sufitu ocen – pisze publicysta
Andrzejowi Romanowskiemu wszystko kojarzy się z lustracją. Gdyby zaczął od problemów NFZ, i tak skończyłby na lustracji. Dla Romanowskiego lustracja to jest skaranie boskie (czego nie dość świadomy jest nawet episkopat Polski), plaga, która padła na nasze społeczeństwo i konsekwentnie niszczy je u samych podstaw. Każda forma lustracji jest gwałceniem praw człowieka, IPN należy zaorać – takie poglądy Romanowski głosi od lat.
Tym razem Romanowski w swoim tekście („Z wolnością źle, z godnością dramat”, Gazeta Wyborcza 16 – 17 stycznia 2010 r.), ubolewając nad poniewieraniem godności ludzkiej w dzisiejszej Polsce, podał kilka przykładów osób, których konfidencką przeszłość ujawniono. Wspomniał też o sprawie Sabiny Kaczmarskiej, stwierdzając, że była ona ofiarą lustratorów, a jej kontakty z SB „bodaj zupełnie niewinne”.
Żałosny patos
Cytuję większy fragment tekstu Romanowskiego: „Odrażającą postacią deptania godności była w czasach stalinowskich tzw. samokrytyka. Jest szokujące, że zjawisko to odrodziło się na naszych oczach. Wymieńmy trzy takie przypadki. (…) [tu autor wspomina o osobie donoszącej na Bogdana Borusewicza i o działaczu „Solidarności” z Nowej Huty
– RG]. Przykład trzeci to Sabina Kaczmarska, sekretarka z redakcji „Tygodnika Powszechnego”: poczuła się zmuszona do ujawnienia na łamach pisma swych, bodaj zupełnie niewinnych, kontaktów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta