Nie wyglądam na swoje lata
Z Maciejem Stuhrem rozmawia Barbara Hollender
Rz Pana ostatni film „Mistyfikacja” Jacka Koprowicza podzielił krytyków. Obok dobrych, ukazało się sporo recenzji miażdżących ten obraz. Czytał je pan?
Czytałem, choć nieraz obiecywałem sobie, że nie będę tego robił. Scenariusz „Mistyfikacji” zafascynował mnie, chybabym dopłacił, żeby w tym filmie zagrać. Dzisiaj czuję się jak ojciec trzyletniego dziecka, które jest sympatyczne, ładnie się uśmiecha i właśnie stara się dostać do przedszkola, a komisja wyrokuje, że się nie nadaje. Przykro.
Przyznaję, że mnie w tym filmie razi wszystko: postać zdziecinniałego Witkacego, pana bohater – esbek, który w bardzo krótkim czasie zrobił woltę od dysydenta do zaufanego funkcjonariusza, groteskowo pokazana sprawa Jerzego Zawieyskiego. Co pana tak w „Mistyfikacji” zachwyca?
Pocztówki od trupa, pusty grób, strzępy wspomnień o mężczyźnie, które roją się w mózgu chorej kobiety, wreszcie wizja wieszcza – skapcaniałego erotomana zamkniętego w murach PRL-u. To zabawa i tajemnica, która nas wszystkich wciągnęła. Myślę, że oczekiwania w stosunku do „Mistyfikacji” są zbyt wysokie. To nie jest nowa biografia Witkacego ani film rozliczający lata 60. To gra z widzem. Jeden bohater ucieka, drugi go goni. A jest tym ciekawiej, że ten pierwszy nazywa się Witkacy.
Czy twórca ma prawo tak manipulować przy biografii autentycznego człowieka?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta