Zakazane piosenki
Włosi znów śmiertelnie pokłócili się o swoją najnowszą historię, bo do dziś nie potrafili się z nią rozliczyć. Uczciwą refleksję blokuje starcie dwóch hagiografii: o sielance przedwojennego faszyzmu i szlachetnym komunistycznym ruchu oporu
Korespondencja z Rzymu
W przyszłorocznym festiwalu San Remo jeden z wieczorów ma być poświęcony historii włoskiej piosenki w związku z obchodami 150-lecia Włoch. RAI powierzył funkcję dyrektora programowego i konferansjera wielkiej gwieździe estrady Gianniemu Morandiemu, a ten ogłosił, że uczestnicy głównego konkursu oprócz nowej piosenki będą musieli zaśpiewać jeden stary przebój, na przykład pieśń komunistycznych partyzantów „Bella ciao”. Dyrektor artystyczny Gianmarco Mazzi rzucił, że może być również hymn faszystów „Giovinezza” i rozpętało się piekło.
Politycy, związkowcy, intelektualiści i lewicowi publicyści uznali, że to konstytucyjnie zabroniona we Włoszech apologia faszyzmu. W ramach protestów wzywano do bojkotu festiwalu przez wszystkich miłujących wolność i demokrację. Zatrzęsło się też po drugiej stronie barykady, gdzie uznano, że w takim razie nie wolno również śpiewać w San Remo "Bella Ciao", bo to apologia drugiego totalitaryzmu. Dyrekcja RAI, by położyć kres dramatycznie eskalującym sporom, salomonowym wyrokiem zakazała wykonywania na festiwalu obu pieśni.
Gdy odwaga staniała
Spór znów przypomniał o starych i nigdy niezagojonych ranach. Między innymi dlatego, że o zbrodniach faszyzmu we Włoszech napisano już wszystko, a prawda o krwawych poczynaniach komunistów i ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta