Emerytalne problemy pod dywan
Media na całym świecie piszą o upadającym micie Polski jako „zielonej wyspy”. Szukanie bezpieczeństwa w różnorodności okazało się fikcją
Andrzej Malinowski
Gdy w 1999 roku przygotowaliśmy reformę emerytalną, Polska stawiana była za wzór. Trudno zliczyć międzynarodowe publikacje pokazujące nas jako kraj godny naśladowania. Dziś staliśmy się przykładem zaprzepaszczonej szansy.
Emerytalny kolos zamiast na dwóch w miarę wyważonych nogach znowu stanie na jednej, i to z biegiem lat coraz bardziej chybotliwej. Dziś kluczowym pytaniem nie jest już to, czy runie, ale kiedy się to stanie.
Dwa filary
A miało być tak pięknie… Podwaliną naszego systemu emerytalnego miały być dwa filary: pierwszy – uzależniony od decyzji politycznych, kondycji finansów publicznych oraz demografii, i drugi – zależny od rynków kapitałowych.
Pierwszy miał służyć wypłacie bieżących świadczeń emerytalnych i odkładać na potem dług emerytalny. W drugim – realne pieniądze przypisane do konkretnej osoby miały na siebie pracować i poddawać się mechanizmom rynkowym. Niedobór środków na wypłatę świadczeń w budżecie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych miały zasypywać pieniądze z prywatyzacji. Powołano do życia Fundusz Rezerwy Demograficznej, który miał wspomóc ZUS w trudnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta