Samotny bohater jest intrygujący
Dagur Kári, reżyser „Fusi" opowiada Barbarze Hollender o Islandii. Film od piątku na ekranach.
"Rzeczpospolita": W jednym z wywiadów powiedział pan, że kino islandzkie jest bardzo młode i dlatego wolne – pozbawione rutyny i niekonwencjonalne.
Dagur Kári: Pierwszy islandzki film powstał w 1906 roku. Ale potem nastąpiła cisza. Nasz skromny przemysł filmowy narodził się w 1978 roku. Niespełna 40 lat to niewiele dla kina. Oczywiście z każdym rokiem się starzejemy, ale myślę, że wciąż nie mamy wielkiej tradycji, własnych wzorców i mocno określonego charakteru. Zwłaszcza że kraj jest mały i stać nas na wyprodukowanie czasem czterech, czasem ośmiu filmów rocznie.
Jak to jest być reżyserem w tak niewielkiej kinematografii?
Nie zastanawiam się nad tym, bo się przyzwyczaiłem. Zresztą wszystko ma swoją drugą stronę. W tak niewielkim przemyśle filmowym wszyscy się znają. Człowiek ma poczucie, że należy do jakiejś wspólnoty, a to zawsze jest inspirujące.
Fridrik Fridriksson, Baltasar Kormákur, Grimur Hákonarson, pan – cała lista islandzkich reżyserów nie przekracza 20–25 nazwisk.
Dzięki temu możemy robić filmy. Jestem szczęśliwcem, bo nigdy mi się nie zdarzyło,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta