Powrót do domu
Przyjechał do Warszawy załadowanym po dach polonezem na rok, został na 18 lat. Teraz wraca do Legii, w końcu w głównej roli.
Jacek Magiera ma posprzątać bałagan, który narobił wyrzucony już z klubu Albańczyk Besnik Hasi. Umowa nie jest jeszcze podpisana, ale powrót byłego kapitana Legii jest przesądzony. Zadebiutuje w Lizbonie w meczu Ligi Mistrzów ze Sportingiem we wtorek. Czy człowiek, który zawodu trenera dopiero się uczy, udźwignie ciężar?
Sierpień 1996 roku. Do Warszawy na mecz ligowy przyjeżdża Raków Częstochowa. Trener Hubert Kostka stawia na 19-letniego cherlaka z zadatkami na niezłego piłkarza. Chudemu pomocnikowi tego dnia idzie naprawdę dobrze, po półgodzinie strzela gola. Ostatecznie górą są legioniści, wygrywają 2:1, ale do nastolatka podchodzi po meczu kierownik Ireneusz Zawadzki i pyta, czy chciałby grać w Legii. Magiera bez wahania odpowiada, że tak. – To będziesz – mówi Zawadzki.
Kilka tygodni później, tuż przed świętami, Magiera siedzi w załadowanym po dach polonezie caro. Za kierownicą tata. Rozmawiają, że Jacek do Warszawy pojedzie na rok, a jak mu się w Legii nie spodoba albo nie powiedzie, wróci do domu.
Pełnoletniość w Legii
Został na 18 lat – jako piłkarz, potem w roli asystenta kolejnych trenerów i w końcu jako szkoleniowiec trzecioligowych rezerw. Trafił do galerii sław stołecznego klubu. Odszedł z Warszawy dopiero rok temu, niechciany. Jak się jednak okazało, tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta