Po co nam Boże Narodzenie
Religijny wymiar świąt jest w pewnym sensie ofiarą własnego sukcesu. Jaka powinna być nasza odpowiedź na globalny proces ich sekularyzacji? Jaką tak właściwie treść – nie tylko religijną, ale i świecką – wnoszą one w naszą kulturę i cywilizację? I co warto z nich zachować?
Jak co roku odbywa się rytualna już w Polsce debata nad laickimi, pozbawionymi jakichkolwiek odniesień religijnych życzeniami na zimowe dni między 24 grudnia a 2 stycznia. Jedni oburzają się na ten fakt, ubolewają, że ruguje się chrześcijańską symbolikę, lub naśmiewają się z tego, że politycy, biznesmeni czy liderzy opinii świętują coś, czego nie uznają. Inni zachwycają się inkluzywnymi życzeniami, otwartością i wskazują na konieczność tolerancji dla tych, którzy Bożego Narodzenia nie świętują, a chcą spędzić miły czas z rodziną i obdarować się prezentami.
W tym roku rytualną debatę zdominował plakat miasta Warszawy i wewnętrzne zalecenia (odwołane już) Komisji Europejskiej dotyczące „stosowania niewykluczającego języka" w świątecznych życzeniach i komunikatach. O estetyce plakatów świątecznych dyskutować nie będę. Jednym się one podobały (na przykład mnie), innym zdecydowanie nie (mojej żonie). Na zimno rzecz ujmując, politycznie Rafał Trzaskowski też osiągnął swój cel, bo o plakatach mówiono wszędzie, a on sam ponownie został uznany za lidera laickich zmian.
Zalecenia Komisji trzeba ocenić inaczej. Ostro skrytykował je nawet papież Franciszek i stały się kolejnym dowodem na chrystianofobię instytucji unijnych. Niezależnie od intencji ich autorów – poniosły one klęskę i nie pozostało nic innego, jak się z nich wycofać. To jednak, że wycofała się z nich Komisja Europejska, w niczym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta