Patent prezesa
Ledwo nowy prezes Telewizji, Ryszard Miazek, podstawił swoje wątłe barki, aby wydźwignąć na nich największy środek społecznej komunikacji ku nieznanym dotąd wzlotom, rzuciła się na niego dziennikarska tłuszcza, szargając i sobacząc. Wszyscy na Miazka. (...) Miazga z Miazka budzi moje największe zdziwienie, a także zdecydowany sprzeciw.
Byłaby ona usprawiedliwiona, gdyby Ryszard Miazek przez całe życie był orędownikiem niezależności telewizji, gdyby walczył o dziennikarskie swobody, prawo do krytyki i gdyby, będąc członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, atakował prezesa Walendziaka za wykroczenia przeciw tym ideałom, i teraz nagle, po otrzymaniu nominacji, zmienił zdanie. Nie wydaje się, aby taka przemiana zaszła w Miazku z dnia na dzień, nic także nie wskazuje, że nowy prezes, jak Konrad Wallenrod, maskował się, udawał liberała i zwiódł wszystkich, łącznie z tymi, którzy go mianowali.
Skąd więc to oburzenie? Żyjemy podobno w państwie demokratycznym, w którym obowiązują określone procedury wyłaniania prezesów telewizji. Jeśli z tych procedur wyłania się Ryszard Miazek, to on sam jest ostatnią osobą, którą można by o to obwiniać. Zresztą, trzeba patrzeć na całą historię optymistycznie. Positive thinking. Jeśli Miazek mógł zostać prezesem, to znaczy, że każdy może i że Polska jest państwem równości społecznej. I ty możesz być Miazkiem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta