Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Przejrzyste okna prywatności

24 grudnia 2021 | Plus Minus | Andrzej Mencwel
autor zdjęcia: Adam Chełstowski
źródło: Forum

22 GRUDNIA 2001: Prawie 9 mln widzów, niewiele mniej niż jedna czwarta całej populacji, wliczając niemowlęta i niedowidzących, oglądało finał pierwszej edycji „Wielkiego Brata", za nic sobie mając zarówno potępienia, jak i przemilczenia. Więcej zatem niż podczas transmisji z powitania papieża.

Na uczestników „Wielkiego Brata" patrzyłem rzadko, ale z ciekawością i sympatią, choć swoje medialne triumfy opłacili drwinami świata kultury. Byli żywą próbką dzisiejszego polskiego społeczeństwa, a nie martwą cyfrą tak zwanych badań opinii. Warto było się im przyglądać – ze względu na właściwości religijne, płciowe, społeczne, regionalne, zawodowe, edukacyjne. Przedmiotem, który najrzadziej zjawiał się w ich dłoniach oraz rozmowach, była książka, kamery natomiast towarzyszyły im nieprzerwanie, a oni zawsze byli do nich uszykowani. Błyszczeli swojskim poczuciem humoru, wskazującym na powinowactwo z panującą poetyką felietonu, a w grze z Wielkim Bratem kultywowali styl plebejski, bliższy raczej Szwejkowi niż Konradowi.

W pierwszych reakcjach na telewizyjne widowisko zdumiewająca była siła odrzucenia. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek przedtem jakiekolwiek dzieło sztuki, film lub widowisko wzbudziło taką jedność moralno-polityczną. Za dawnego, owszem, reżimu, jedność taką próbowano organizować, puszczając na ekrany, po nużących krętactwach „Człowieka z marmuru" na przykład, ale kończyło się na paru służalczych recenzjach. Uwłaczające właściwie porównanie z tą spontaniczną demonstracją jedności, dającą wyraz serdecznemu oburzeniu oraz intelektualnemu potępieniu, jakie zjednoczyło kapłanów i psychologów, publicystów i pedagogów, radców odpowiedniej...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 12150

Wydanie: 12150

Spis treści

Reklama

Plus Minus

Adrian, Edyta i niepodległość trójkątów
Albo nas powieszą, albo nam postawią pomniki
Apel w sprawie pułkownika Kuklińskiego
Biedny poganin patrzy na targowisko
Błędy w myśleniu o Rosji
Co zostało z naszej solidarności
Człowiek w obliczu zła
Dziennik pisany nocą
Izrael narodził się w Polsce
Jan Maciejewski: Litania pozorów
Jeden dzień w Bolinas
Jestem energetycznym wampirem
Joanna Szczepkowska: Nasza kolęda
Józef. Ostatni z dynastii
Katarzyna Sadło: Ludzie bez właściwości
Kilka tajemnic warsztatu
Lech Kaczyński, czyli państwo bez kompleksów
Lektury polskie
Mafia bardzo kulturalna
Mały ludek
Mój brat obalił dyktatora
Najdziwniejsi ludzie świata
Najwyższy czas na zbiory shutterstock
Naród non grata
Nie oskarżałem całego narodu
Nowa gra o pamięć
Patent prezesa
Państwo jako wartość
Po co nam Boże Narodzenie
Polska na krawędzi
Proteza silnej władzy
Przejrzyste okna prywatności
Przepis na Święta
Rekin Kaczyńskiego
Robert Mazurek: Bali dla każdego
Robert Mazurek: Pięć kwintali wina
Skarżysko, miasto prywatne
Stare i nowe
Stojąc w uchylonych drzwiach
System operacyjny duszy
Sześć spotkań z Lechem Kaczyńskim
Tajemnice starej fotografii
Tego właśnie mamy o sobie nie wiedzieć
Tomasz P. Terlikowski: Cud i codzienność
Ukraina, archipelag Euro
W okopach Drohobycza
Wigilijne koty
Więcej dystansu, szersze horyzonty. 1500 wydań „Plusa Minusa”
Wątpliwość ponad wszystko
Zapatero w ogniu krytyki, czyli pomarzyć zawsze można...
Życie pisane na czysto
„Dziady” Dejmka i moje
Zamów abonament