Sześć spotkań z Lechem Kaczyńskim
17 KWIETNIA 2010: Następnego dnia rano prezydent zadzwonił z przeprosinami. A ja przepraszałem za wyzywający uśmiech, z którym przyjąłem ostre słowa prezydenta w obronie brata.
Jest maj 1988 roku. Od dwóch dni trwa strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Maciej Łopiński, mój szef z biuletynu gdańskiego regionu Solidarności, każe nam wejść na teren stoczni i pomóc stworzyć pismo strajkowe. Redakcją staje się część kuchni słynnej stoczniowej stołówki. To Sanctum Sanctorum stoczniowej republiki. Dbamy, by mogli tu wejść tylko i wyłącznie nasi ludzie. Przed drzwiami stoją zaufani stoczniowcy i odsyłają z kwitkiem ciekawskich.
Nagle w drzwiach pojawia się nowa twarz i czuję, że zaraz wrzasnę na ochronę, że znowu wpuścili kogoś z zewnątrz. – Na ile dni macie papieru? – pyta bez ceregieli młody wąsacz w zielonej kurtce z palącym się papierosem w dłoni.
– To Leszek Kaczyński, kieruje wszystkim – subtelny, ale ściszony głos Maćka Łopińskiego uprzedza moje pytania. Mimo wszystko odpowiadam na fachowe pytania niechętnie. Rozdrażniony bezceremonialnym stylem faceta, którego nazwisko znane z oświadczeń TKK Solidarności [TTK – Tymczasowa Komisja Kordynacyjna] łączę teraz z niewysoką postacią z dość zabawnym wąsikiem.
W kolejnych dniach strajku zauważamy, jak ważne miejsce u boku Lecha Wałęsy zajmuje człowiek wyglądający w stoczni troszeczkę jak młody inżynier lub inteligent z miasta. (...)
Ponownie spotkaliśmy się w Stoczni Gdańskiej na strajku w sierpniu 1988 roku. Wtedy jeszcze mocniej było widać, jak kluczową pozycję Leszek zajmuje u boku Wałęsy. W...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta