Marek Nowakowski: Meksykano podczas kipiszu...
Po ukazaniu się moich książek „Ten stary złodziej” i „Benek kwiaciarz” zostałem wezwany do Pałacu Mostowskich „w charakterze świadka”. Kapitan w milicyjnym mundurze i cywil zaczęli od pochwał. W mojej pierwszej książce rozpoznawali w postaciach realne osoby, podawali ich adresy.
Mówiłem, że mam sporo znajomych różnych profesji, a literatura to fikcja, bo nie chodzę na włamania. Zaoferowali mi rolę konsultanta. Wykręciłem się stwierdzeniem, że teraz piszę o miłości. Badali mnie, czy pójdę na współpracę, nie po to, żeby im nadawać o kieszonkowcach, lecz o środowisku literackim. Kiedy wysłany przez Tadeusza Konwickiego, kierownika literackiego Zespołu Filmowego Kadr, wróciłem z ekipą sporządzającą dokumentację w Afryce, zostałem ponownie wezwany. Pytany o kontakty, mówiłem, że nie odrywałem się od pracy nad scenariuszem. Indagowali mnie znowu w 1969 r. przy okazji wyjazdu do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta