Adwokat własnej sprawy
Trzeba naprawdę solidnie zniesławić adwokata, by trafić na ławę oskarżonych. Tak właśnie jest w przypadku Janusza Kochanowskiego – pisze adwokat
Kilka dni temu „Rzeczpospolita” użyczyła swoich łamów panu Januszowi Kochanowskiemu, rzecznikowi praw obywatelskich, który dzięki temu jeszcze przed rozpoczęciem procesu mógł wygłosić mowę obrończą we własnej sprawie karnej z oskarżenia prywatnego adwokatów Jacka Brydaka i Macieja Ziembińskiego.
„Czarne owce adwokatury”, tekst opublikowany przez Janusza Kochanowskiego w tygodniku „Wprost” w marcu 2005 roku, był artykułem niewartym uwagi, ale ważnym w karierze autora. W tamtym czasie nadchodziło nowe i dokopywanie adwokatom było mile widziane. Po tej publikacji pan Kochanowski wysforował się na czoło stawki kandydatów ubiegających się o urząd rzecznika praw obywatelskich.
Adwokaci rzadko się skarżą
Obserwując skutki niektórych publikacji prasowych zauważam, że adwokaci, choć często publicznie obrażani przez publicystów i dziennikarzy, niezmiernie rzadko sięgają po środek, jaki przysługuje każdemu zniesławionemu – oskarżenie prywatne. Trzeba naprawdę solidnie zniesławić adwokata, by trafić na ławę oskarżonych. Tak jest w przypadku Janusza Kochanowskiego.
Sprawę Jacka Brydaka i Macieja Ziembińskiego władze adwokatury potraktowały bardzo poważnie. W tym czasie pełniłem funkcję rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Rady...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta