Odpisy z ksiąg są nieczytelne, bo tworzyli je informatycy, a nie prawnicy
Są jeszcze księgi wieczyste opisujące nieruchomość jako obszar od drogi do rzeki mierzony w prętach. O nieaktualnych wpisach, przestarzałym prawie i wadach elektronicznych ksiąg rozmawiamy z prof. Jerzym Pisulińskim z Uniwersytetu Jagiellońskiego, członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego
Rz: Miał pan, panie profesorze, w ręku odpis z elektronicznej księgi wieczystej?
Prof. Jerzy Pisuliński: Tak.
Jest pańskim zdaniem czytelny? Gdy wystąpiłam o odpis z księgi wieczystej garażu znajdującego pod blokiem, otrzymałam 600 stron wydruku. Z trudem odnalazłam w nim interesujące mnie dane.
Nawet prawnicy się na to skarżą. Wynika to chyba z tego, że przy tworzeniu nowej księgi dano wolną rękę informatykom, natomiast nie sprawdzono, jak taki wydruk będzie wyglądał, które informacje są w nim rzeczywiście potrzebne, a z których spokojnie można zrezygnować. Chodzi też o układ graficzny wydruku. Jest nieczytelny. Informacja ważna dla pani jako współwłaścicielki garażu została rozdzielona: w innym miejscu są dane o wysokości udziału w tej nieruchomości, a w innym o podstawie wpisu oraz o zmianach wprowadzanych do księgi.
Odpisy pisane na maszynie były prostsze, bo ujawniały informacje rzeczywiście potrzebne osobie występującej.
Sądzę, że odpis byłby znacznie czytelniejszy, gdyby zawierał tylko informacje z działu I i II księgi wieczystej, czyli dotyczące tego, kto jest właścicielem (użytkownikiem wieczystym) oraz opis nieruchomości. Dla nieruchomości obciążonej niezbędne byłyby także dane z działu IV, np. dotyczące hipoteki. Niepotrzebna jest cała historia związana z kolejnymi wpisami.
Papierowy odpis zajmował jedną – dwie strony, te elektroniczne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta