Jak Kaczyński Niesiołowskiego uratował
Brutalne oskarżenie ze strony Jarosława Kaczyńskiego uczyniło ze Stefana Niesiołowskiego ofiarę. Stało się usprawiedliwieniem brutalnego języka, jakiego wicemarszałek Sejmu używał wobec swoich adwersarzy – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.
W minionym tygodniu Stefan Niesiołowski przekroczył kolejną granicę. W programie „Kropka nad i” porównał trzy programy TVP do propagandy stanu wojennego i kampanii 1968 roku. Jedyną przyczyną tego była antypatia, jaką wicemarszałek darzy ich autorów (jednym z nich jestem ja), którzy nie należą do apologetów obecnej władzy.
Akurat z powodu specyfiki tych programów ich twórcy nie zajmują w nich wyrazistej pozycji w aktualnych sporach partyjnych. W odniesieniu do sprawy ma to zresztą znaczenie trzeciorzędne. Istotne, że ważny polityk rządzącej partii, wicemarszałek Sejmu, bez cienia uzasadnienia rzuca najgorsze insynuacje pod adresem niewygodnych dziennikarzy.
Medialny festiwal
Na drugi dzień przywódca partii opozycyjnej Jarosław Kaczyński z trybuny sejmowej zarzucił Niesiołowskiemu sypanie w czasie śledztwa przeciw Ruchowi. Chodziło o zeznania, jakie po aresztowaniu złożył Niesiołowski. Za przynależność do opozycyjnej organizacji skazany został na siedem lat więzienia, z czego odsiedział ponad cztery.Brutalne oskarżenie ze strony Kaczyńskiego uczyniło z Niesiołowskiego na powrót ofiarę. Nie tylko spowodowało jego medialny festiwal, ale do pewnego stopnia stało się usprawiedliwieniem brutalnego języka, jakiego używał wobec swoich politycznych adwersarzy. W hałasie medialnym obelgi Niesiołowskiego sprowadzone zostały do ataków na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta